Błąd
  • The RokSprocket Module needs the RokSprocket Component installed.

Artykuły

Drukuj

Historie rodziców

Moja nieśmiała Justyna

Nie należę do osób śmiałych. Dlatego podzielenie się tą historią nie było dla mnie proste. Nie lubię się uzewnętrzniać, pisać o sobie, zabierać głos na spotkaniach. Jestem cicha i spokojna. Czasami nieśmiała.

Justynę urodziłam dość późno, po trzydziestce. Na szczęście obyło się bez komplikacji. Pierwsze kilka lat rozwijała się bardzo dobrze, sporo mówiła, była energiczna i rozkrzyczana. Cieszyłam się, ponieważ była moim przeciwieństwem. Ja w dzieciństwie niewiele mówiłam.

Dwa lata po porodzie odszedł mój życiowy partner. Okoliczności nie mają znaczenia, jednak obie bardzo przeżyłyśmy to rozstanie. Partner był dla mnie ogromnym oparciem, dlatego jego nieobecność wydawała mi się tym bardziej dotkliwa. Justyna niewiele rozumiała z sytuacji, jednak przykro jej było patrzeć na wiecznie zapłakaną mamę.

Kilka lat temu Justynka rozpoczęła naukę w przedszkolu. I tutaj również zaskoczyła mnie bardzo pozytywnie, bowiem komunikowała się z rówieśnikami, bawiła, spędzała z nimi czas. Była rozbrykana, tańczyła, śpiewała, uczyła się czytać i pisać. Wydało się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.

 Któregoś popołudnia zadzwoniła do mnie przedszkolanka z pretensjami, że moje dziecko nie ma ochoty z nią rozmawiać. Nie tylko nie rozmawia, ile wydaje się samym tym faktem zestresowane. Wydawało mi się to dziwne, gdyż Justyna nie miała problemu z rozmową z dorosłymi. Cały czas obracała się w kręgu rodziny. Wydawało nam się (z przedszkolanką), że jej to przejdzie. Nie przypuszczałyśmy, że to mutyzm.

Po kilku miesiącach wzajemnych pretensji, płaczów, braku zrozumienia, przedszkolanka poleciła mi pójście do psychologa. Najpierw wydawało mi się to niepotrzebne, w końcu Justyna świetnie się bawiła, nie miała problemów. Jednak córka stawała się coraz bardziej nieznośna, nerwowa. Tak jakby dopiero po czasie zaczęła wstydzić się rozmów z innymi. W końcu doszło do tego, że na placu zabaw nie odzywała się do dzieci w ogóle.

To był przełom. Pani psycholog, do której poszłyśmy, skierowała nas od razu do poradni „Mówię”. Jej opowieści o mutyzmie wybiórczym, schorzeniu, nic mi nie mówiły. Dopiero w poradni powiedzieli mi, co dokładnie jest mojej córce, co to jest mutyzm. Cieszyli się, że przyszłam tak wcześnie.

                Przeszłyśmy z Justynką bardzo dużo. Na szczęście teraz, po dwóch latach, jest już dobrze. Nie wstydzi się, mówi. Czasami widzę, że się nad czymś poważnie zastanawia, ale to mija. Ale najważniejsze to to, że ja sama przełamałam swój wstyd i poszłam do poradni. Dzięki temu Justyna jest zdrowa i nie ma problemu z nawiązywaniem interakcji z innymi.

 

Ona jest nieśmiała. 

Razem z mężem prowadzimy własny sklep. Nie jest to duża firma, ale oboje dajemy jakoś radę. W momencie, gdy urodziła nam się córka, to właśnie elastyczny grafik pracy uratował nas od bankructwa.

Agusia nie była energicznym dzieckiem, wdała się w tatę. Spokojna, cicha, zawsze poważna, nigdy nie lgnęła do innych dzieci. W domu uśmiechnięta, otwarta, rozgadana, przy rodzinie cicha, zamknięta.

Zaczęło się od telefonów. Córka od zawsze pierwsza podnosiła słuchawkę telefonu, pierwsza była przy drzwiach, pierwsza mówiła dzień dobry. W wieku trzech lat powoli się to zmieniło.

                Początkowo wydawało mi się, że córka przechodzi „bunt trzylatka”. Z uśmiechem reagowałam na jej „nie odbiorę telefonu”, wymowną ciszę po usłyszanym „dzień dobry”. Jednak kiedy i w przedszkolu mała przestała mówić, zaczęłam się zastanawiać.

W naszym życiu od lat nic się nie zmieniało, także nie mogło mieć to wpływu na rozwój córki. Niemniej popytałam wśród znajomych, rodziny, wszyscy mi odpowiadali tak samo – jest nieśmiała, wyrośnie z tego. Niestety objawy się nasilały, do tego wszystkiego stała się zalękniona, bała się ludzi, samochodów. W końcu, na przekór rodzinie, wybrałam się do psychologa. Najpierw był jeden, potem drugi, trzeci, w końcu któryś z kolei powiedział, że córka prawdopodobnie choruje na mutyzm wybiórczy.

Choroba rzadko spotykana, więc tym bardziej wydało mi się to dziwne. Niemniej spotkałam się ze specjalistami z poradni „Mówię”, wymieniłam doświadczeniami i wstępnie zgodziłam z ich tezą. Cały czas jednak wydawało mi się, że to prawie niemożliwe, żeby moja córka na to chorowała. Pytałam siebie, dlaczego?

                Szczerze mówiąc do dziś jestem zaskoczona, skąd pracownicy poradni mieli tyle cierpliwości? Wydawało się, że to nie moja córka ma problem, ale ja mam z samym faktem odwiedzania specjalistów.

Niemniej kontakt z ekspertami, szkolenia, wizyty w poradni bardzo wiele mi dały. Przede wszystkim pokazały, że z problemem nie jestem sama, że są ludzie, którzy doskonale wiedzą, co jest mojej Agnieszce.

Szczególnie, że moja rodzina nadal uważa, że rozdmuchałam problem. Ich zdaniem dziecko na mutyzm wybiórczy nie choruje. Tymczasem mutyzm wybiórczy sam nie zniknie, to schorzenie. Schorzenie, w którym pomagają specjaliści i eksperci. Poradnia „Mówię”, to grupa bardzo empatycznych ludzi, którzy swoim podejściem i zaangażowaniem potrafią wesprzeć. Moja Agnieszka jeszcze jest w trakcie leczenia, niemniej to dzięki nim miałam siłę, by podjąć w ogóle tę walkę. Szczególnie, że mutyzm wybiórczy nie jest zbyt znana i niewiele osób w ogóle ma pojęcie, że to coś takiego jest.

  

Siedmiolatek z mutyzmem 

Mam wspaniałego męża i wspaniałego syna. To właśnie dla nich zrezygnowałam z życia osobistego i zawodowego, poświęcając się całkowicie rodzinie. To oni codziennie dodają mi otuchy i odwagi, by sprostać codziennym czynnościom.

Synek urodził się w wieku moich 25 lat, był słodką niespodzianką dla naszego krótkiego małżeństwa. Teraz już mamy dwójkę wspaniałych dzieci, ale to Michałek na długo królował w całej rodzinie. Był ciekawym świata chłopcem, który wszystkiego chciał dotknąć, zasmakować. Spędził całe 6 lat w domu, poszedł dopiero do zerówki.

Chcę powiedzieć, że na długo nie było widać, że mój synek na coś choruje. W domu był bardzo rozbrykanym, ciekawym świata chłopcem. Często wychodziliśmy na plac zabaw, do piaskownicy. Nigdy nie było zbyt wielkich problemów, aczkolwiek syn nigdy nie był „duszą towarzystwa” Osobiście nam to nie przeszkadzało, ponieważ oboje z mężem nie należymy to zbyt otwartych osób, więc i postawa synka nie była dla nas niczym szczególnym. Nie sądziliśmy jednak, że problem tak się przełoży na szkołę.

Na pierwszej wywiadówce wychowawczyni zwróciła nam uwagę na nieśmiałość u dziecka. Synek przede wszystkim nie udzielał się na zajęciach, nie chciał odpowiadać na pytania, nie bawił się z innymi uczniami. To powodowało, że dzieci powoli się odsuwały od niego i pozostawiały same sobie. O ile ingerencja i rozmowy z nauczycielką występowały, o tyle synek nie bardzo się do tego wszystkiego stosował.

Po pierwszym semestrze, kiedy poprawy nie było, psycholog zdiagnozowała postępującą nieśmiałość u dziecka. Wypytywała o problemy, nasze małżeństwo, relacje rodzinne. Prowadziliśmy jednak na tyle stabilne życie, że żadne problemy nie mogły odcisnąć swojego piętna na dziecku. Chyba, że o czymś nie wiedzieliśmy.

Mój mąż zaczął poszukiwania informacji w Internecie i tam znalazł informacje o mutyzmie. Dla nas było to schorzenie nieznane, kompletnie nie wiedzieliśmy, że takie coś istnieje. Rozpoczęliśmy rozmowy z psychologiem szkolnym, niestety ona również nie wiedziała, czy to, co trapi naszego synka, to nieśmiałość u dziecka, czy poważne schorzenie. Niemniej poleciła nam poradnię „Mówię”. Nie miała możliwości rozmowy z rodzicami mającymi dzieci z mutyzmem, niemniej kierowała tam wszystkich zainteresowanych.

To właśnie tam zobaczyliśmy tak naprawdę, czym jest mutyzm a czym nieśmiałość u dziecka. Otrzymaliśmy bardzo dużą pomoc w zakresie wiedzy i zrozumienia. Przedstawiono nam propozycję szkoleń, pokazano, na czym dokładnie polega problem naszego syna. Teraz cały czas chodzimy na spotkania.

   

Moje dziecko jest chore 

                U małego Adasia lekarze dość szybko zdiagnozowali problem. Nie chciał rozmawiać z innymi, bał się lekarzy, obcych, kolegów i koleżanek. Nie podbierał telefonów, nie witał się, bał się samochodu, centrów handlowych, większych skupisk ludzi. Jednak o ile sam problem istniał, o tyle poszukiwanie rozwiązanie długo nam zajęło.

Wędrowaliśmy od gabinetu, do gabinetu, praktycznie wszystko za własne pieniądze. Nikt nie był w stanie nam powiedzieć, co dokładnie trapi nasze dziecko. Większość zbywała nas informacją, że synek z tego wyrośnie, jeszcze inni podejrzewali choroby różnego rodzaju. Szczerze mówiąc, to samo doszliśmy do tego, co jest naszemu synowi.

O mutyzmie niewiele się mówi a jeszcze mniej słyszy. Dopiero przekopując morze informacji w Internecie, razem z rodziną natrafiliśmy na strony poświęcone temu właśnie schorzeniu. Wszelkie blogi, fora, rozmowy mailowe z rodzicami pozwoliły nam stwierdzić, że być morze nasze dziecko właśnie na to schorzenie choruje? Oczywiście samodzielnie nie mogliśmy wydać diagnozy, potrzebny był specjalista. Rozpoczęliśmy rajd po lekarzach od nowa.

Na nasze szczęście, pojawił się jeden mądry, który wskazał nam poradnię „Mówię”. Poinformował od razu, że jest to jedna z największych tego typu w kraju i że właśnie tam uzyskamy pomoc. Umówiliśmy się na spotkanie.

Po kilku konsultacjach, polecono nam szkolenia mutyzm. Naszym zdaniem psychologowie szkolni powinni przejść takie właśnie szkolenie. Szkolenie było bardzo profesjonalnie przeprowadzone, poświęcono nam maksimum uwagi. Przede wszystkim przekazano nam całokształt wiedzy na temat mutyzmu, jego powstawania, rozwoju, profilaktyki i leczenia. Uzyskaliśmy wszelkie informacje dotyczące zrozumienia schorzenia, sposobów na radzenie sobie z nim. Szkolenia mutyzm pozwoliły na nowo oswoić się z emocjami, które rządzą w naszym domu przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Poczuliśmy się w końcu normalnymi, zwyczajnymi rodzicami, którzy wcale nie są źli dla swojego dziecka. Oprócz samych szkoleń, dano nam możliwość rozmowy z innymi rodzicami, co dodatkowo uspokoiło nasze sumienia.

                Ze swojej strony proponujemy innym rodzicom szkolenia mutyzm, ponieważ dostarczają one bardzo dużej wiedzy na temat własnego dziecka. Bez zrozumienia problemu, nie możemy odpowiednio reagować i motywować do zmian naszych dzieci. Dlatego warto zmotywować się z partnerem i takie szkolenia mutyzm przejść. Szczególnie, że poradnia „Mówię” ma bardzo w porządku wykładowców. Zawsze pomagają, zawsze wspierają, gdy tylko zwróci się do nich z prośbą.

  

Terapia małego Janka 

Mutyzm jest dość mało znanym schorzeniem. Niestety niewielu rodziców, znajomych, krewnych umiało mi odpowiedzieć na pytanie, dlaczego moje dziecko nie mówi? Mimo że problem dotyczył dziecka paroletniego, doskwierało to jemu i nam, jako rodzicom. Problem jest o tyle złożony, że jesteśmy prostą, niezamożną rodziną, której nie stać na wizyty u specjalistów.

Problem Janka odkryła przedszkolanka w drugiej grupie. Mało się ozywał, niewiele wydawał z siebie dźwięków, był zawsze zapłakany, roztrzęsiony, poważny. Początkowo wszyscy myśleli, że Janek taki po prostu jest. Dopiero pod koniec zdecydowano, żeby odbyć spotkanie pod okiem psychologa. Na niewiele się niestety zdało.

Spotkania z psychologami, z wychowawczyniami niewiele dawały. Małe, wiejskie przedszkole nie dysponuje profesjonalistami z tej dziedziny. Musieliśmy podjąć zdecydowane kroki i poszukać lepszego lekarza. Zaczęliśmy od spotkania z krewnymi, potem ze znajomym znajomego i w ten sposób odwiedziliśmy chyba z pięciu logopedów i psychologów. Część z nich wydała wyrok – mutyzm.

Dla nas, prostych ludzi, wyrok brzmiał okropnie. Nie wiedzieliśmy, co to dokładnie jest, na czym polega, oraz jak wygląda terapia mutyzmu wybiorczego. Nie wiedzieliśmy również, do kogo mamy się udać. I tutaj znowu los się do nas uśmiechnął, ktoś znalazł w Internecie poradnię ”Mówię”.

Zadzwoniliśmy, porozmawialiśmy o sytuacji. Niestety nie mieliśmy możliwości dojazdu na spotkanie. Poprosiliśmy póki co o wsparcie i rozmowę na ten temat. A także o informację, jak ewentualnie będzie wyglądała terapia mutyzmu wybiorczego. Udzielono nam fantastycznego wsparcia i bardzo dużej wiedzy w tym zakresie.

 Po kilku tygodniach, kiedy już mogliśmy finalnie pojechać do poradni i porozmawiać z fachowcami, zdarzył się kolejny cud. Mąż w Internecie znalazł dokładne informacje i fachowe porady dla rodziców zmagających się z tym problemem. Cały czas bowiem mieliśmy wrażenie, że nie jesteśmy dla naszego dziecka wystarczająco dobrzy. Udało się ugasić wyrzuty sumienia.

                Dziś, po dłuższym czasie starań i działań, możemy śmiało powiedzieć, że specjaliści z poradni uratowali nam i naszemu synkowi społeczne życie. Dzięki nim normalnie mówi, otwiera się na świat. Oczywiście terapia trwała długo, mieliśmy chwile zwątpienia, jednak jeden zrealizowany cel synka nam wszystko zrekompensował. Osobiście chcemy zaapelować, żeby ludzie wierzyli w życzliwość innych a z pewnością los do się do nich uśmiechnie. Fachowcy z poradni „Mówię” bardzo pomagają i wytyczają szlaki, by terapia mutyzmu wybiorczego była owocna i jak najkrótsza.

    

Co to jest mutyzm? 

Małe dzieci kojarzą nam się raczej z uśmiechem, radością, beztroską, rozmowami, milionem pytań. Nietrudno zauważyć pewną nieprawidłowość, kiedy małe dziecko niechętnie mówi, jest zamknięte, milczące, zalęknione. Szczególnie jeśli dzieje się to pod naszym własnym dachem, kiedy to dajemy dziecku maksimum naszej miłości, zaangażowania i czasu. Chyba każdy rodzic zadałby sobie pytanie, co źle zrobiłem?

Mutyzm, to bardzo rzadka choroba. Niewiele o niej się mówi, w przedszkolach i szkołach raczej również nie mają o niej pojęcia. Stąd tak trudno o jednoznaczną diagnozę. A jeszcze mniej wiadomo o tym, jak przebiega mutyzm leczenie. Najważniejsze jest jednak prawidłowe rozpoznanie schorzenia.

Moje dziecko również dość długo nie mówiło. Najpierw późno rozpoczęło mówić, potem miało problemy z doborem słów. Generalnie nie było gadatliwe. Wychowuję je sama, dlatego tym bardziej był to dla mnie powód od zmartwień.

Jako nadopiekuńcza matka, dość szybko rozpoczęłam poszukiwania lekarza. Niestety bez skutku. Najczęściej słyszane odpowiedzi, to nieśmiałość, wiek, brak spotkań z rówieśnikami. Jednak mi to nie dawało spokoju. Dlatego też postanowiłam wspomóc się Internetem i tak trafiłam na poradnię „Mówię”. To tam dopiero uzyskałam wiedzę dotyczącą mutyzmu, skali zjawiska, objawów a także informacje na temat tego, jak ewentualnie mutyzm leczenie przebiega. Niestety, inżynierowi z brakiem empatii, niewiele to mówiło. Postanowiłam w takim razie odwiedzić poradnię. I to był strzał w dziesiątkę.

Nie chcę się tu rozwodzić na temat tego, jak dokładnie wyglądało spotkanie, bo pewnie każde wygląda inaczej. Niemniej mnie kosztowało wiele stresów, bowiem wizyt w tego typu poradniach zwyczajnie nie lubię. Na szczęście personel nie dał mi do zrozumienia, że jest mną zniecierpliwiony czy zniechęcony. Wprost przeciwnie, okazali mi wiele ciepła i zrozumienia. Próbowali wyjaśnić, dlaczego czuję się tak, jak się czuję, dlaczego mam tak wiele wyrzutów sumienia. Doskonale też pamiętam wyjaśnienia pani doktor w kwestii samej choroby. Wyjaśnianie mi, czym dokładnie jest mutyzm i dlaczego to właśnie moje dziecko zachorowało, zajęło kilka spotkań.

Dla mnie jest to cenna lekcja. Nie zawsze zachowanie dzieci może odbiegać na tyle od noty, by było to schorzenie. Niemniej warto udać się do takich ludzi, jak Ci z poradni „Mówię”. Nie nachalnie, spokojnie, profesjonalnie wyjaśnili, jak to wszystko wygląda. I zmotywowali do leczenia. Jestem im za to bardzo wdzięczna. Myślę, że moje dziecko również. Szczególnie, że teraz buzia jej się nie zamyka.

 

 

Drukuj

Pytania i odpowiedzi

Czym różni się mutyzm wybiórczy od głębokiej nieśmiałości?
Głęboka nieśmiałość i mutyzm mogą być uważane za krańce tego samego wymiaru, przy czym dla kogoś, kto się z nim zmaga, mutyzm jest zdecydowanie bardziej dolegliwy. Nieśmiałe dzieci odpowiadają zazwyczaj na zadawane im pytania, choć czasem robią to bardzo cicho i zdawkowo. Dzieci z mutyzmem wybiórczym w niektórych sytuacjach (szczególnie w szkole) w ogóle nie są w stanie czegokolwiek powiedzieć.

Jak mogę stwierdzić, czy moje dziecko jest po prostu bardzo nieśmiałe i w końcu samo z tego wyrośnie?
Niektóre (choć nie wszystkie) przypadki mutyzmu wybiórczego podlegają spontanicznej poprawie, a dzieci zaczynają mówić w sytuacjach, w których dotąd milczały. Jeśli tak się dzieje, to zazwyczaj ma to miejsce jeszcze w przedszkolu lub w pierwszych klasach szkoły podstawowej. Trudno jest rozróżnić przypadki, w których taka spontaniczna poprawa jest możliwa od innych. Najważniejszym czynnikiem, który może mieć na to wpływ, jest to, na ile trafnie rodzice i nauczyciele – kierując się intuicją – pomagają dziecku zmierzyć się z lękiem przed komunikowaniem się, nie stosując przy tym nadmiernej presji na szybkie osiąganie rezultatów. Jeśli o kłopotach dziecka się nie rozmawia i rzadko zdarzają się sytuacje, w których dziecko może nawiązywać kontakty społeczne i porozumiewać się z rówieśnikami i dorosłymi, to tym większe jest prawdopodobieństwo, że mutyzm się utrzyma.

Czy mutyzm wybiórczy może minąć bez śladu?
Jeśli nawet mutyzm wybiórczy minie bez zastosowania specjalistycznej interwencji, dzieci nim dotknięte odczuwają spory lęk w sytuacjach społecznych lub też pojawiają się u nich trudności w radzeniu sobie z uczuciami. Ciężko im wypowiadać się na forum grupy, prosić o pomoc, brać udział w dyskusjach i być asertywnym. Fachowa interwencja przynosi więc korzyści w każdym przypadku mutyzmu wybiórczego, ponieważ pozwala dziecku oswoić się z lękiem i komunikować się swobodnie w każdej sytuacji. Przejście do drugiej klasy szkoły podstawowej sprawia zazwyczaj, że mutyzm głębiej zakorzenia się w zachowaniu dziecka. Im więc dziecko starsze, tym większe prawdopodobieństwo, że bez leczenia mutyzm nie zniknie.

Czy to możliwe, że moje dziecko milczy po prostu dlatego, że jest uparte?
Dzieci z mutyzmem wybiórczym często wyglądają na uparte – zwłaszcza wtedy, gdy wiemy, że w niektórych sytuacjach mówią zupełnie swobodnie. Ich lęk pojawia się dopiero wówczas, gdy ktoś poprosi, żeby coś powiedziały, w innych zaś sytuacjach często wyglądają na bardzo swobodne, potrafią się uśmiechać, śmiać, wydawać różne dźwięki i zachowywać się dokładnie tak, jak inne dzieci. Mimo to, że tak się prezentują i że wiele dzieci z mutyzmem wybiórczym to osoby o silnej woli, dzieci te chcą mówić, ale nie mówią, bo za bardzo się boją to robić. Jeśli dorośli zinterpretują takie zachowanie jako bunt, to bardziej prawdopodobne jest, że wyciągną wobec dziecka jakieś niemiłe dla niego konsekwencje, okażą niezadowolenie lub będą naciskać, aby dziecko jednak coś powiedziało. Taka postawa otoczenia niestety tylko pogłębia mutyzm. To właśnie okazując zrozumienie dla faktu, że dziecko niezwykle silnie obawia się mówienia, dorośli pomagają mu stopniowo zmierzyć się z lękiem, a dziecko uzyskuje większą szansę, aby poradzić sobie z kolejnymi wyzwaniami.

Moje dziecko bardzo się denerwuje, kiedy opowiadam innym, że ono nie mówi. Może byłoby lepiej, gdybym nie poruszała tego tematu?
Dzieci, które intensywnie przeżywają lęk, unikają zazwyczaj wszystkiego, co może ten lęk wzbudzać – trudno im więc także przyznać, że boją się lub mają problemy z mówieniem; trudno im też rozmawiać o tych problemach. Nie jest to jednak powód, aby o tym nie mówić, tym bardziej że z czasem lęk się prawdopodobnie nasili. Dzieci trzeba wspierać w uczeniu się, jak zrozumieć swój lęk i inne uczucia, a także jak sobie nimi radzić. Choć może to być trudne zarówno dla dziecka, jak i dla nas, z czasem i dzięki wsparciu psychologa problem stopniowo się zmniejszy, a okaże się, że lepiej jest rozmawiać o tym, co jest dla nas trudne. W czasie pierwszego spotkania, w którym uczestniczą tylko rodzice, psycholog może wyjaśnić, w jaki sposób wytłumaczyć dziecku sens terapii i decyzję o jej podjęciu.

Na czym polega leczenie?
Leczenie mutyzmu wybiórczego polega na zastosowaniu metod terapii behawioralno-poznawczej (ang. cognitive-behavioral therapy). Badania wskazują, że jest to najskuteczniejszy sposób leczenia mutyzmu wybiórczego. Dzięki CBT można zająć się zjawiskiem unikania mówienia w ten sposób, że dziecko stopniowo będzie się konfrontowało z coraz trudniejszymi sytuacjami, w których może się porozumiewać zarówno bez pomocy słów, jak i przy ich użyciu. Służy to przede wszystkim ćwiczeniu umiejętności radzenia sobie z lękiem. Dzieci z mutyzmem wybiórczym mają też zazwyczaj szereg silnych przekonań na ten temat, w jaki – zawsze krytyczny – sposób ludzie mogliby zareagować albo pomyśleć sobie o nich gdyby usłyszeli, jak owe dzieci mówią (np. „powiedzieliby wszystkim, że ja jednak mówię”, „mogliby pomyśleć, że mam śmieszny głos”). CBT pomaga im myśleć w sposób bardziej racjonalny, taki, który pomaga im zacząć mówić.

Jaki jest udział rodziców w takiej terapii?
Program leczenia wymaga od rodziców i nauczycieli zaangażowania w stosowaniu odpowiednich strategii zarówno w szkole, jak i poza nią – oba te obszary są niezwykle ważne. Rodziców uczymy, w jaki sposób mają stopniowo zwiększać ilość sytuacji i czas, kiedy ich dzieci mogłyby komunikować się z członkami dalszej rodziny, znajomymi, w sytuacjach publicznych i innych okolicznościach.

Jak długo trwa leczenie?
Mutyzm wybiórczy jest jednym z poważniejszych problemów lękowych u dzieci. Trwa więc dość długo, zanim dziecko nauczy się mówić swobodnie i spontanicznie do każdego w każdej sytuacji.  Nasze doświadczenie wskazuje, że aby intensywne oddziaływania terapeutyczne przyniosły pożądany efekt, potrzeba od około 12 do 24 miesięcy. Tempo poprawy zależy jednak od wielu czynników. Są nimi: wiek, w którym dziecko po raz pierwszy korzysta z terapii, stopień nasilenia problemu, poziom zaangażowania rodziny i szkoły w realizację programu terapeutycznego, wreszcie istnienie towarzyszących lęków czy innych problemów z zachowaniem dziecka. Terapia dzieci przedszkolnych często trwa krócej niż wymieniony na początku okres (np. od 6 do 12 miesięcy), natomiast dziecko w szkole ponadpodstawowej wymaga zazwyczaj dłuższego leczenia.


Moje dziecko chodzi jeszcze do przedszkola. Czy iść z nim do terapeuty teraz, czy zaczekać i sprawdzić, jak będzie sobie radzić w szkole?
Mutyzm wybiórczy zazwyczaj trudniej jest leczyć, kiedy dziecko już pójdzie do szkoły. Istnieje po temu kilka przyczyn:
1.    generalnie rzecz biorąc, im starsze jest dziecko, tym trudniej jest leczyć jego mutyzm, ponieważ zachowania unikowe i lękowe myślenie coraz bardziej się utrwalają i wchodzą w nawyk;
2.    trudniej jest zachęcić nauczycieli szkolnych niż przedszkolnych, aby znaleźli czas i energię na wspólne z dzieckiem i rodzicami działania terapeutyczne;
3.    przedszkole to miejsce mniej sformalizowane niż szkoła, a dzieci z mutyzmem wybiórczym na ogół przeżywają bardziej intensywny lęk i mniej mówią w miejscach silniej narzucających pewną strukturę – jak w szkole, gdzie obowiązuje podział czasu na lekcje i przerwy, wystawiane są oceny, zachowania podlegają silniejszym zasadom (np. w czasie lekcji nie wolno rozmawiać, a w czasie przerwy ten kto nie rozmawia, odróżnia się znacznie od rówieśników).
Z naszych doświadczeń wynika, że dzieci rozpoczynające terapię w wieku przedszkolnym uzyskują wyraźne i trwałe rezultaty tej terapii. Dzięki nim ich start w szkole jest tak łatwy, jak to tylko jest dla nich możliwe.

Moje dziecko ma dopiero trzy lata. Czy to nie za wcześnie na leczenie?
Mutyzm wybiórczy pojawia się zazwyczaj u dzieci około 3 roku życia, a czasem nieco wcześniej i jest to znakomity moment, żeby zacząć coś z tym robić. Zauważyliśmy, że im młodsze dziecko, tym lepiej reaguje na oddziaływania terapeutyczne (wyjaśniamy to w odpowiedzi na pytanie poprzednie).

Moje dziecko twierdzi, że zacznie mówić, kiedy skończy 6 lat. Czy taka zmiana jest możliwa i czy powinnam na to zaczekać?
Takie postanowienia to często sposób, w jaki dzieci komunikują nam, że naprawdę chciałyby mówić, ale zbyt trudno jest im to robić teraz. Niekiedy czują się poddawane jakiejś presji, kiedy ktoś pyta, kiedy wreszcie zaczną mówić i czy dziś w szkole coś powiedziały. Często deklaracja, że to się pewnego dnia zmieni, służy głównie temu, aby uwolnić się od ciągłego nagabywania w tej sprawie. Dzieci często naprawdę bardzo by chciały mówić, ale nie bardzo wiedzą, jak przejść ze stanu, w którym są obecnie (lęku przed mówieniem i niemówienia) do tego, by mówić swobodnie i spontanicznie. Niezwykle rzadko zdarza się, aby dzieci rzeczywiście zaczęły mówić w momencie, który wcześniej zaplanowały. Większość dzieci pozostaje w stanie, w którym były wcześniej i nadal potrzebuje terapii.

Drukuj

Interwencja

W którym momencie należy zacząć coś robić?

W przypadku większości dzieci z mutyzmem wybiórczym źródła ich strachu przed mówieniem można się doszukać w jakichś wczesnych doświadczeniach poza domem. Zazwyczaj jednak ich wycofywanie się nie jest traktowane zbyt serio – aż do momentu, gdy pójdą do szkoły. Daje się im wtedy pewien czas na aklimatyzację, a czas ten trwa często o wiele dłużej niż to uzasadnione i dodatkowo odwleka decyzję o szukaniu pomocy. Ich małomówność przypisuje się początkowo zmianie otoczenia; potem na przykład zmianie miejsca zamieszkania czy śmierci ukochanego zwierzątka; w końcu, gdy rok szkolny dobiega końca, liczy się na to, że następny nauczyciel będzie miał więcej szczęścia. Z biegiem czasu widać wyraźnie, że nic nie jest tak, jak być powinno, a wzorce służące niemówieniu ugruntowują się z biegiem kolejnych lat. Sprawia to, że o wiele trudniej jest wszystko to jakoś odkręcić.

To trwałość objawów w czasie i intensywność milczenia odróżniają dzieci z mutyzmem wybiórczym od innych.

Wiele dzieci potrzebuje trochę czasu, żeby zaklimatyzować się w szkole czy przedszkolu i przez kilka tygodni nie odzywają się do nowopoznanych dorosłych – w końcu jednak zaczynają to robić. Ludzkie pragnienie udziału w życiu społecznym i porozumiewania się jest niezwykle silne. Uważamy, że jeśli dziecko nie zaczyna mówić po miesiącu spędzonym w nowych warunkach, to należy zacząć stawiać pewne pytania i obserwować przebieg wypadków.  Naszą uwagę powinny przyciągnąć próby zastosowania przez dziecko alternatywnych wobec mowy sposobów porozumiewania się (np. używanie gestów czy stukanie), zastyganie w bezruchu, kiedy ktoś się do niego zwraca, a także to, jak bardzo w swoim niemówieniu jest konsekwentne i wytrwałe. Chodzi przede wszystkim o rozróżnienie, czy wzorce porozumiewania się danego dziecka świadczą o ogólnym braku pewności siebie, czy też są bardziej specyficzne. Dobrze jest też wtedy rozpocząć wstępne badania mające na celu wykluczenie innych przyczyn niemówienia. Jeśli po upływie dwóch lub trzech miesięcy dziecko nadal nie mówi, nadchodzi czas, w którym rodzice i odpowiedni specjaliści powinni podjąć otwartą, ale nie koncentrującą się na wzajemnej krytyce dyskusję. W trakcie takiej dyskusji wszystkie zaangażowane w wychowanie i edukację dziecka osoby wymieniają się obserwacjami i nazywają problemy, co pozwala im wyznaczyć kierunki dalszego działania. Należy pamiętać, że te wstępne badania niekoniecznie doprowadzą do diagnozy mutyzmu wybiórczego.

Czy interwencja jest konieczna – a może po prostu z tego wyrosną?

Niektóre dzieci z mutyzmem wybiórczym i ich rodziny oraz nauczyciele sami zmagają się z trudnościami, nie korzystając z pomocy z zewnątrz. Wymaga  to jednak zawsze znaczącej modyfikacji oczekiwań stawianych dziecku. Dzieci nie wyrastają z mutyzmu wybiórczego, raczej zaczynają powoli reagować na bardzo delikatne oddziaływania, wymagające czasu, cierpliwości i wyobraźni. Zdarza się, że takie wysiłki wieńczy sukces, jednak trwają one przez wiele lat i wszystkim uczestnikom przynoszą tyle uczuciowego zamętu, że wydaje się nieroztropne i niedobre nie interweniować, skoro zazwyczaj daje się łatwiej i szybciej zrobić coś, żeby poprawić sytuację.

Kiedy powinna się rozpocząć interwencja?
Dlaczego wczesna interwencja jest tak ważna?

Podjąwszy decyzję, że dalsza diagnoza i być może leczenie są konieczne, należy pamiętać  o dwóch rzeczach: nie zwlekaj, ale i nie spiesz się. Te zalecenia raczej się uzupełniają niż sobie przeczą, bo choć wszystkie argumenty przemawiają raczej za wcześniejszą niż za późniejszą interwencją, to jednak chodzi przede wszystkim o to, aby dysponować maksimum informacji i umieć je połączyć w istotne dla sprawy związki. Tylko w ten sposób będzie można dokładnie zaplanować interwencję i przykroić ją do potrzeb i możliwości osób, których ona dotyczy.

Jednak sformułowane plany powinny być wdrażane niezwłocznie!

Dlaczego?

Żeby zminimalizować negatywny wpływ zaburzenia na dziecko
Nieleczony mutyzm wybiórczy sprzyja odczuwaniu własnej wrażliwości i nieadekwatności, z czego trudno się potem otrząsnąć nawet w życiu dorosłym.

Nawet jeśli dzieci z mutyzmem wybiórczym uczą się unikać swojego lęku i łagodzić go, to jednak ich problem bez wątpienia powoduje silny stres. Rodzice często identyfikują się z tym doświadczeniem, przywołując własne czasy szkolne jako okres cierpienia i osamotnienia. Interweniując tak wcześnie, jak to możliwe, możemy zapewnić dzieciom z mutyzmem wybiórczym normalne i pozytywne doświadczenia szkolne.

Dzieci z mutyzmem wybiórczym nie podejmują ryzyka.

Dzieci, u których mutyzm wybiórczy jest wcześnie rozpoznany i leczony, są na ogół nie do odróżnienia od swoich rówieśników. W przeciwieństwie do nich dzieci, u których mutyzm wybiórczy trwa od kilku lat i nie był wcześniej leczony, w dalszym ciągu wykazują oznaki lęku społecznego: raczej się wycofują, wolą, by to inni zrobili pierwszy ruch i unikają ryzyka na wszystkich poziomach – osobistym, społecznym, zadaniowym. Wiadomo dobrze, że to przede wszystkim cechy osobowości powodują podatność dziecka na zachowania charakterystyczne dla mutyzmu wybiórczego. Jednak, podobnie jak wszystkim innym dzieciom, dobre doświadczenia z pierwszych lat szkoły podstawowej pomagają im przygotować się do rozwoju samoświadomości i zawirowań w obszarze samooceny, które nieuchronnie czekają je w okresie dorastania. Pomagając im poprawić jakość interakcji społecznych i obrazu samego siebie już na wczesnych etapach rozwoju, pomagamy też przejść przez dojrzewanie na tyle bezboleśnie, na ile to jest możliwe.


Żeby zapobiec pogorszeniu sytuacji
Szczególnie łatwo jest przeoczyć dzieci, które nie milczą przez 100% czasu, ale choćby minimalnie reagują w niektórych sytuacjach. Na przestrzeni kilku lat takie dzieci mogą stać się jeszcze bardziej mutystyczne i rozwinąć inne zaburzenia o podłożu lękowym.

O wielu dzieciach z mutyzmem wybiórczym mówi się, że odkąd poszły do szkoły, „nie powiedziały ani słowa”, ale nie wszystkie zamilkły od razu, pierwszego dnia. W wypadku niektórych sytuacja pogarszała się stopniowo, a one mówiły coraz mniej z każdą zmianą nauczyciela. Dzieci te szczególnie łatwo przeoczyć, a ich kłopoty rozpoznaje się zazwyczaj później, w wieku 7 – 9 lat. Nawet wtedy jednak niepokój otoczenia wzbudzają jako pierwsze inne kwestie związane raczej z zachowaniem – unikanie wykonywania zadań, zanieczyszczanie się kałem, kapryszenie przy jedzeniu – niż sama mowa.

U dzieci z mutyzmem wybiórczym występuje wyraźny „punkt zwrotny” czy też „próg komfortu”.

Patrząc wstecz stwierdzamy, że dzieci te na początku szkoły mówią całkiem nieźle, ale zawsze traktują mówienie bardzo „ekonomicznie”. Raczej odpowiadają niż inicjują interakcje, dają zdawkowe odpowiedzi i nie udzielają dalszych wyjaśnień, odzywają się tylko w obecności jednej lub dwóch osób. Od dzieci nieśmiałych odróżnia je konkretny wzorzec werbalizacji – nie występuje u nich zjawisko „rozgrzewki”, która sprawiałaby, że z czasem odprężają się i porozumiewają się coraz łatwiej. Widać u nich natomiast wyraźny „punkt zwrotny” czy „próg komfortu”. Zachowania werbalne tych dzieci, które można określić jako „niechętne mówienie” jest więc lżejszą formą mutyzmu wybiórczego, który jednak wymaga takiej samej diagnozy i terapii, jak wcześniej opisywany mutyzm.

Żeby zapobiec zakorzenianiu się zachowań związanych z zaburzeniem
Im dłużej dziecko doświadcza negatywnych skojarzeń z mówieniem, a pozytywnych – z milczeniem, tym bardziej utrwalają się wzorce zachowań unikowych i tym trudniej jest je potem przełamać.

Mutyzm wybiórczy jest zachowaniem wyuczonym, więc im dłużej pozwalamy mu więc rozwijać, tym bardziej to zachowanie zakorzeni się i trudniej będzie go oduczyć.
Zasięg problemu nie zawsze jest jednak właściwie spostrzegany. To normalne, że dzieci bywają nieraz ostrożne, nerwowe czy nieśmiałe i łatwo zignorować czy wytłumaczyć niechęć do mówienia. Rodzice mogą nie widzieć problemu, bo dziecko w domu mówi zupełnie swobodnie. I na odwrót, niektórzy rodzice mogą być bardzo zmartwieni, ale słyszą, że nie ma się czym przejmować. Niezbyt wielu profesjonalistów ma doświadczenie w diagnozie i leczeniu mutyzmu wybiórczego, przez co decyzja o obserwacji dziecka pod tym kątem i zastosowaniu jakiejś pomocy często się opóźnia. Wczesna reakcja ma jednak kluczowe znaczenie, bo skoro dziecko już raz znajdzie sposoby na unikanie lęku związanego z mówieniem, zachowanie to będzie coraz trudniej zmienić.

Żeby zapobiec nieefektywnemu nakłanianiu do mówienia
Nieplanowane i nieskoordynowane wysiłki mające pomóc dziecku mówić, często tylko umacniają mechanizmy jego zachowania i sprawiają, że staje się ono mniej podatne na zmianę.

Wielu przyjaciół, krewnych czy nauczycieli będzie robiło co w ich mocy, żeby pomóc dziecku z mutyzmem wybiórczym mówić. Jeśli zachowają wrażliwość na przeżywany przez nie konflikt wewnętrzny („Chcę mówić, ale strasznie się boję”), będą się starali stworzyć spokojne, bezpieczne otoczenie, podnieść morale dziecka i oczekiwać od niego raczej mniej niż więcej.
Nieuchronnie jednak będą dążyć do tego, aby „wywołać mówienie”, stosując w tym celu różne metody – od łagodnej perswazji („no spróbuj, to nie takie trudne”), przez namawianie („to może powiesz szeptem?”), strofowanie („nie będę mogła ci pomóc, jeśli mi nie powiesz, o co chodzi”) lub przekupstwo („jak coś powiesz do tej pani, to będziesz mogła sobie wybrać batonik jaki chcesz”). W szkołach powszechnie spotyka się wykorzystywanie elementu rywalizacji – każdy chciałby wyrwać się pierwszy do odpowiedzi.

Jednak stosowana w dobrej wierze łagodna perswazja, namawianie i pokusy mogą dla dziecka oznaczać taki sam nacisk jak strofowanie i dezaprobata.

Niestety, im bardziej te stosowane w dobrej wierze, ale niezaplanowane wysiłki zawodzą, tym wyraźniej dziecko odczuwa związaną z nimi presję i lęk, a zarazem tym większą ulgę sprawia mu, gdy wreszcie przestanie się do niego mówić. Intensywne wysiłki, aby dziecku z mutyzmem wybiórczym pomóc często doprowadzają do umocnienia się jego zachowań i uczynienia go bardziej odpornym na zmianę.

Żeby uchronić dzieci przed przyjęciem roli niemówiącego
Jeśli dziecko zaakceptuje taką rolę, będzie mu potem trudniej uwierzyć, że może coś w sobie zmienić. Skoro już uświadomią sobie pewne korzyści związane z tą rolą, nie będą czuły potrzeby, żeby wprowadzać jakieś zmiany.

To tylko kwestia czasu, aż dzieci w klasie przestaną się spodziewać, że dziecko z mutyzmem wybiórczym coś powie (i będą szybko wyjaśniać nowym nauczycielom, że „Kasia nie mówi”). Jeśli dziecko coraz wyraźniej przyjmuje rolę niemówiącego, zaczynają się dziać dwie rzeczy. Rola jest raczej satysfakcjonująca i może ze sobą nieść poczucie bycia ważnym. Może być dla dziecka (które zmaga się z trudami socjalizacji) jedyną drogą, aby uzyskać od rówieśników pewne uznanie. Jest to niebezpieczne, bo wzmacnia bardziej milczenie niż mówienie.
Pod drugie przyjmując rolę dziecko coraz mniej wierzy w możliwość zmiany. Wspomaga to bardziej narastanie lęku niż gotowości do mówienia. Jest przeciwskuteczne wobec prób dawania dziecku okazji do mówienia.

Żeby zmniejszyć emocjonalne i fizyczne obciążenie rodziców i nauczycieli
Występujący u dziecka mutyzm wybiórczy powoduje poważny stres nie tylko u osoby, która na niego cierpi, ale także u tych, które się nią opiekują i ją uczą. Wczesna interwencja zmniejsza ten stres i przynosi korzyści nauczycielom, którzy pojawią się w życiu dziecka na późniejszych etapach jego edukacji.

Koncentrowaliśmy się dotąd na wpływie zaburzenia na samo dziecko, nie wolno nam jednak nie doceniać niezwykle silnych i znaczących skutków mutyzmu dziecka, jakie odczuwają osoby w jego otoczeniu. Przebywanie i relacje z dziećmi dotkniętymi mutyzmem wybiórczym sprawiają, że dorośli czują lęk, frustrację, złość, zagubienie i bezradność. Reakcje różnych osób oczywiście różnią się między sobą, zależą bowiem od interpretacji zachowania dziecka. Zawsze jednak stanowią obciążenie, zwłaszcza wtedy, kiedy dana osoba przebywa z dzieckiem na co dzień.

Nie ma nic dziwnego w tym, że różni rodzice widzą mutyzm swojego dziecka z zupełnie różnych perspektyw.

Na jednym krańcu znajduje się przekonanie, że dziecko mogłoby mówić, gdyby tylko chciało – prowadzi to do tego, że dorosły czuje się przez nie odrzucony lub wręcz ukarany; chciałby szybkiej poprawy; ma też głębokie poczucie bezradności, jeśli dziecko nie robi postępów. Dorośli czują się zirytowani i wściekli, bo mają wrażenie, że to dziecko sprawuje kontrolę nad sytuacją. Próbują je więc oszukać, przekupić lub zmusić do mówienia.
Na drugim krańcu tego wymiaru panuje pogląd, że dziecko jest zbyt przestraszone żeby mówić – prowadzi to do autentycznego pragnienia, aby mu pomóc przezwyciężyć jego problemy, traktowanych serio prób podsunięcia mu alternatywnych sposobów komunikowania się, ale także poczucia zagubienia, kiedy wyraźna zmiana nie następuje.  Dorośli autentycznie współodczuwają z dzieckiem, ale w końcu też zaczynają być sfrustrowani jego stanowczością, zwłaszcza kiedy podejrzewają, że ich wysiłki, by dziecko wspierać, w rzeczywistości wzmacniają mutyzm – bo sami zaproponowali inne – poza mową – wygodne dla niego sposoby porozumiewania się.

Dla wielu rodziców i specjalistów szukanie pomocy bywa osobistą i samotną krucjatą.

Bez względu na to, czy dorośli reprezentują którąś ze skrajności, czy też jedną z wielu możliwych perspektyw pośrednich, dzieci z mutyzmem wybiórczym wywołują reakcje rzadko spotykane w kontakcie z dziećmi o bardziej uogólnionych kłopotach z uczeniem się czy specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Pragnienie, żeby dziecko wreszcie zaczęło mówić, zaczyna dominować nad wszystkim innym, aż do punktu, w którym rodzice łapią się na marzeniach czy fantazjach, że dziecko wreszcie coś do nich mówi.  Może się to stać nieomal jedynym wspólnym dążeniem rodziny, kładąc się cieniem na relacji małżeńskiej, a także relacjach między rodzicami i rodzeństwem oraz w rodzeństwie.  Bywa, że tak rodzice, jak i specjaliści z mozołem poszukują porad ekspertów, a także spędzają długie godziny studiując literaturę przedmiotu. Dla wielu z nich może to być osobista i samotna krucjata. Im wcześniej rozwiąże się problem lub go złagodzi, tym mniejsze koszty wszyscy poniosą.

Opracowanie na podstawie książki Maggie Johnson i Alison Wintgens 'The Selective Mutism: Resource Manual'

Kontakt

Poradnia Terapii Mutyzmu "Mówię"
ul. Bonifraterska 15/12
Warszawa 00-203
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Dla specjalistów:
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript.

Tel. +48 602 236 963

Szkolenia dla specjalistów

Zapraszamy specjalistów oraz terapeutów na szkolenia z zakresu mutyzmu wybiórczego.

Więcej informacji Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie obsługi JavaScript. oraz tel. +48 602 236 963